since 1995
Teksty źródłowe do nauki historji w szkole średniej z zachowaniem pisowni i słownictwa oryginału. | |
Zeszyt 55 | |
Kraków 1923 rok Nakładem Krakowskiej Spółki Wydawniczej W świetle źródeł przedstawił
|
Berlin dn. 10 grudnia 1870 r.
(E. Brandenburg, Briefe u. Aktenstücke zur Geschichte der Gründung des Deutschen Reichs (1871 – 1871). vol. II. Leipzig – Berlin 1911)
Najjaśniejszy, najpotężniejszy Królu: Najmiłościwszy Królu i Panie!
Na zew Waszej Królewskiej Mości skupił się lud około swych przywódców i na obcej ziemi, wytężywszy całą siłę męstwa, broni zuchwale wyzwanej Ojczyzny. Niezmiernych ofiar wymaga wojna, jednakże głęboki ból z powodu utraty najdzielniejszych synów, nie zachwiał zdecydowanej woli narodu, który wypuści z rąk broń nie wcześniej, aż pokąd pokój nie będzie lepiej zabezpieczony przez wytknięcie granic państwowych, osłaniających go (tj. naród niemiecki) przed powtarzającymi się napadami zazdrosnego sąsiada.
Dzięki zwycięstwom, do których W. K. M. prowadził wierne braterstwem broni związane wojska Niemiec, naród spodziewa się trwałego zjednoczenia (narodowego).
Złączony z książętami Niemiec, zbliża się Sejm Związku Północno-Niemieckiego z prośbą, aby W. K. M. chcieć raczył, przez przyjęcie niemieckiej korony królewskiej, uświęcić dzieło zjednoczenia.
Korona niemiecka na skroni W. K. M. otworzy na nowo utworzonej Rzeszy narodu niemieckiego okres potęgi, pokoju, dobrobytu i na ochronie prawa opartej wolności.
Wersal, dnia 17 stycznia 1871 r.
(E. Brandenburg, Briefe und Aktenstücke)
My, Wilhelm, z łaski Bożej Król Pruski, ponieważ książęta niemieccy i wolne miasta skierowały do nas jednomyślne wezwanie, aby przez odnowienie Rzeszy Niemieckiej odnowić i przyjąć od lat sześćdziesięciu nie piastowaną godność cesarską, zważywszy, że w konstytucji Związku Niemieckiego odpowiednie postanowienia są przewidziane, ogłaszamy niniejszym, że uważaliśmy za obowiązek względem wspólnej ojczyzny, tego wezwania sojuszem związanych książąt niemieckich i miast wolnych usłuchać i godność cesarską niemiecką przyjąć. Zgodnie z tym będziemy odtąd, My i Nasi następcy korony pruskiej używać tytułu cesarskiego we wszystkich stosunkach, sprawach i okolicznościach, dotyczących Rzeszy Niemieckiej, i mamy nadzieję w Bogu, że narodowi niemieckiemu przeznaczone będzie, pod godłem jego dawniej świetności prowadzić Ojczyznę do pełnej rozkwitu przyszłości. Przyjmujemy godność cesarską świadomi obowiązku, jak nakazuje wierność germańska, ochrony praw Rzeszy i jej członków, utrzymywaniu pokoju i niepodległości Niemiec, opierając się o całą siłę ich ludu. Przyjmujemy ją w nadziei, że ludowi niemieckiemu sądzone będzie korzystać w nagrodę jego zaciętych i ofiarnych walk z trwałego pokoju, a to wewnątrz granic, zabezpieczających Ojczyznę, od wieków pozbawionej ochrony przed ponawiającymi się napadami Francji. Nam zaś i następców Naszych korony cesarskiej niechaj Bóg pozwoli po wsze czasy być pomnożycielami Rzeszy Niemieckiej, nie w drodze zdobyczy wojennych, ale w drodze zwiększania dóbr i darów pokojowych w dziedzinie narodowego dobrobytu, wolności i obyczajności narodowej.
Berlin dnia 16 kwietnia 1871 roku.
(Reichs-Gesentzblatt, Berlin 1872)
J. K. M. Król Pruski, w imieniu Związku Północno – Niemieckiego, J. K. M. Król Bawarski, J. K. M. Król Wirtemberski, J. K. W. Wielki Książę Badeński, oraz J. K. W Wielki Książę Hesski i Nadreński w imieniu na południe od Menu położonych części Wielkiego Księstwa Hesskiego łączą się na wieczne czasy w związek celem obrony obszaru związkowego, oraz wewnątrz obowiązującego prawa, jak również celem podniesienia dobrobytu ludu niemieckiego. Związek ten będzie nosił miano Rzeszy Niemieckiej (Deutsches Reich) i posiadać będzie konstytucję jak niżej:
Londyn dnia 6 maja 1877 roku.
(Schulthess. Europäischer Geschichtskalender. vol. XVIII. München 1878)
Na pierwszym miejscu pomiędzy nimi stoi konieczność utrzymania otwartego, nieprzerwanego i nieuszkodzonego połączenia pomiędzy Europą i Wschodem – przez Kanał Suezki. Próba blokady samego kanału lub jego ujścia albo też inne urządzenia, zmierzające do ograniczenia ruchu na tym kanale, musiałaby być uważane (przez Anglię) jako zagrożenie Indii i wyrządzenie ciężkich szkód handlowi światowemu. Olbrzymie znaczenie Konstantynopola, zarówno pod względem militarnym, jak politycznym i handlowym jest dostatecznie znane, aby wymagało wyjaśnień. Zbytecznym jest zatem zaznaczać, że rząd Jej Królewskiej Mości (królowej angielskiej Wiktorii) nie jest skłonny przypatrywać się obojętnie faktowi przejścia tej okolicy, położonej w tak wyjątkowo ważnym i panującym miejscu (wrota morza Czarnego), z rąk dotychczasowych właścicieli do rąk innych. Pod gwarancją europejską zawarte umowy, regulujące żeglugę na Dunaju i w Dardanellach, wydają się rządowi królewskiemu racjonalnymi i znośnymi i, zdaniem jego, (królewskiego rządu angielskiego) przeciwko jakimkolwiek bądź zasadniczym zmianom podniesione zostałyby poważne zarzuty. Rząd Jej Królewskiej Mości uważał za wskazane otwarcie wypowiedzieć te swoje zapatrywania. Dalszy rozwój wypadków może wykazać, że są jeszcze inne interesy, na przykład nad Zatoka Perską, ochrona których byłaby jego (rządu angielskiego) obowiązkiem.
San Stefano, dnia 3 marca 1878 r.
(G. E. Noradoounghian. Recueil d'actes internationaux de l'Empire Ottoman vol. III. Paris 1902)
Traktat berliński utrzymał zasadniczo wszystkie postanowienia układu sanstefańskiego, dotyczące niepodległości Serbii, Rumunii, Czarnogóry oraz utworzenie lenniczego państwa bułgarskiego.
Berlin dnia 13 lipca 1878 r.
(G. E. Noradounghian Recueil d'actes internationaux d'Empire Ottoman. vol. IV Paris 1903)
J. C. M. Cesarz Niemiec, J. C. M. Cesarz Austro-Węgier, P. prezydent Rzeczypospolitej Francuskiej, J. K. M. Królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, Cesarzowa Indii, J. K. M. Król Włoski, J. C. M. Cesarz Wszechrosji, J. C. M. Cesarz Ottomanów, pragnąc, w interesie porządku europejskiego, stosownie do postanowień traktatu paryskiego z dnia 30 marca 1856 roku, uregulować zagadnienia wysunięte na Wschodzie przez wypadki lat ostatnich oraz przez wojnę, której traktat wstępny w San-Stefano zawarty kres położył, byli jednomyślnie zdania, że zwołanie kongresu będzie najlepszym sposobem ułatwienia ich porozumienia. W tym celu Ich Cesarskie i Królewskie Mości oraz Prezydent Rzeczypospolitej Francuskiej mianowali swoimi pełnomocnikami, mianowicie (tu następuje tytuły i nazwiska), którzy na propozycje Austro-Węgier, a na zaproszenie dworu niemieckiego zebrali się w Berlinie, zaopatrzeni w pełnomocnictwa uznane za ważne i w formie odpowiedniej wygotowane.
Konstantynopol dnia 20 kwietnia 1886 r.
(Staatsarchiv. vol. XLVII München 1888)
Stosownie do zobowiązań traktatu berlińskiego, oraz zgodnie z układem, dotyczącym prowincji Rumelii Wschodniej ułożonym i zatwierdzonym przez pełnomocników państw podpisanych na tym traktacie, zebranych na konferencji w stolicy Naszej (powierzenie urzędu gubernatora generalnego ks. A. Battenberskiemu zapadło na konferencji ambasadorów wielkich mocarstw w Konstantynopolu dnia 5 kwietnia 1886 r) i zakomunikowanej Waszej Wysokości przez Nasz Wielki Wezyrat, zostało zdecydowanym powierzenie Waszej wierności i Waszemu rozumowi generalnego gubernatorstwa tej prowincji. Decyzja ta przedstawiona do Naszego cesarskiego zatwierdzenia, podobała się Nam, w Naszej łasce monarszej i wobec Naszego coraz większego zaufania do waszej osoby, wydać dzisiejszego siódmego dnia miesiąca Radżeb roku 1303 rozkaz, na mocy którego administracja prowincji Rumelii Wschodniej zostaje powierzona Waszym zdolnościom i Waszej zasłudze. W wyniku czego, Nasz niniejszy firman, powierzający Wam tę funkcję, wydany został przez Nasz dywan cesarski.
Odtąd będzie troską Waszej Wysokości, dzięki zdolnościom i oddaniu, jakie Go charakteryzują, dobrze zarządzać tą prowincją, zgodnie z Naszymi wielkodusznymi intencjami, oraz wytężać wszystkie wysiłki, stosownie do Naszego najdroższego życzenia celem zapewnienia spokoju i porządku w Rumelii Wschodniej, jak również dobrobytu i szczęścia całej bez różnicy ludności, ażeby wprowadzić w wykonanie wyż wymieniony układ, oraz aby w ten sposób zjednywać sobie coraz więcej Naszą wysoka łaskę cesarską.
Depesza rządu greckiego do posła w Londynie. Ateny 12 luty 1887.
(Staatsarchiv. vol. LXII. München 1889).
Kiedy w roku ubiegłym wybuchła rewolucja na Krecie, mocarstwa poruszone zostały niemożliwym stanem rzeczy, którego trwanie spowodowałoby z pewnością przedłużenie zaciętej walki Kreteńczyków o ich istnienie i ich ogniska domowe. Chcąc uspokoić umysły i okazać jednocześnie swe życzliwe zainteresowanie się ludnością Krety, mocarstwa zażądały od sułtana pewnych ustępstw, które też dzięki zdecydowanej woli mocarstw, zostały uzyskane. Reformy te zostały z wdzięcznością przyjęte przez Kreteńczyków. Upłynęło prawie sześć miesięcy, zanim wreszcie część tych reform miała wejść w życie. Turcy chcąc przeszkodzić w ich urzeczywistnieniu chwycili za broń i morderczym ogniem zaatakowali chrześcijan w Kanei, podpalając jednocześnie dzielnice chrześcijańskie w Tym mieście. Rząd królewski (grecki), głęboko poruszony tym stanem rzeczy, widząc wyspę Kretę w ogniu, ludność w niedoli, rozkazał kilku okrętom udać się tam i nieść pomoc tym nieszczęśliwym rodzinom bez schronienia i opieki, poddanym helleńskim, oraz stanąć w obronie interesów narodowych. Wyspa Kreta nie może pozostawać dłużej pod panowaniem tureckim. Kreteńczycy ogłosili swą niezależność, niezłomną wolę połączenia się z Grecją, ginąc do ostatniego dla osiągnięcia swych życzeń.
Tirnowo dnia 22 września (5 października) 1908 r.
(Revue général du droit international public dokuments - vol. XV. Paris 1908)
Zgodnie z wolą i chęciami naszego oswobodziciela (cesarza Aleksandra II), pamięć którego nigdy nie wygaśnie, oraz wielkiego narodu rosyjskiego, z którym łączą nas więzy pokrewieństwa, przy pomocy naszych dobrych przyjaciół i sąsiadów, poddanych króla rumuńskiego, a również dzięki wysiłkom bohaterów bułgarskich, dnia 18 lutego 1878 roku (starego stylu, według nowego stylu dnia 3 marca, tj. od momentu podpisania preliminarza pokojowego w San-Stefano), zostały zerwane łańcuchy od tylu wieków krępujące Bułgarię, niegdyś mocarstwo wielkie i sławne.
Od tego czasu aż po dzień dzisiejszy, w ciągu lat trzydziestu, naród bułgarski, zachowując w pamięci tych wszystkich, którzy działali na rzecz jego niepodległości, natchniony ich tradycją, sam nie ustawał w pracy nad rozwojem swojego pięknego kraju i pod rządami moimi oraz pod rządami nieboszczyka księcia Aleksandra (ks. Aleksander Bettenberski), wytworzył był lud, mogący zająć miejsce, na podstawie równości, wśród rodziny ludów cywilizowanych, wyposażając go we wszystkie korzyści postępu duchowego i gospodarczego. Wkroczywszy na tę drogę nic nie może powstrzymać postępu Bułgarii, nie może zatamować jego powodzenia. Takie jest życzenie narodu, taka jest jego wola. Niechaj tedy wola ta się spełni. Naród bułgarski i jego głowa nie mogą żyć ożywieni jak tylko jednym uczuciem, jednym życzeniem. W praktyce niezależny, naród bułgarski był powstrzymywany w swym normalnym i pokojowym rozwoju przez niektóre zwodnicze pozory i formalne ograniczenia (ograniczenia wynikające z klauzul traktatu berlińskiego z 1878 roku), których wynikiem była oziębłość w stosunkach między Turcją a Bułgarią. Ja i naród (bułgarski), jest to życzeniem naszym z zadowoleniem obserwować będziemy rozwój polityczny Turcji. Turcja i Bułgaria, wolne i całkowicie niezależne jedna od drugiej, mogą istnieć w warunkach pozwalających wzmocnić ich przyjacielskie stosunki i poświęcić siły pokojowemu rozwojowi wewnętrznemu. Ożywiony świętym celem zadośćuczynienia wymaganiom narodowym i przystosowaniem się do życzenia narodu, ogłaszam, za błogosławieństwem Wszechmocnego, Bułgarię, zjednoczoną od dnia 6 września 1885 roku, królestwem niepodległym. Razem z narodem niezłomnie jestem przekonany, że akt ten uzyska zgodę wielkich mocarstw. Niech żyje Bułgaria niepodległa! Nich żyje naród bułgarski!
Ferdynand.
Sofia dnia 18 października 1912 roku.
(Schuklthess, Europäischer Geschichtskalender. Vol. LIII. München 1913 r)
Nasze umiłowanie pokoju jest wyczerpane. Ażeby pomóc ludności chrześcijańskiej, zamieszkałej w Turcji, nie pozostaje nam żaden inny środek, jak uchwycenie za broń. Widzimy, że jest to jedyny sposób, przy pomocy którego możemy jej (ludności chrześcijańskiej) zapewnić bezpieczeństwo życia i ochronę dobytku. Anarchia, panująca w prowincjach tureckich, zagraża wprost naszemu życiu narodowemu. Po rzeziach w Istipie i Koczanie rząd turecki, miast zapewnić pokrzywdzonym sprawiedliwość i dać im zadośćuczynienie, jak tego właśnie żądaliśmy, zarządził mobilizację swojej siły zbrojnej. Nasza tedy cierpliwość wystawiona została na ciężką próbę. Ludzkie i chrześcijańskie uczucia, święty obowiązek dopomożenia braciom, zagrożonym zagładą, honor i godność Bułgarii, wszystko to razem nakłada na mnie konieczny obowiązek powołania pod chorągwie gotowych do obrony Ojczyzny jej synów. Rozkazuję tedy odważnej armii bułgarskiej wejść na terytorium tureckie. Przy naszym boku i razem z nami walczą w tym samym celu przeciwko wrogowi armie sprzymierzonych z Bułgarią państw bałkańskich: Serbii, Grecji i Czarnogóry. W tej walce krzyża przeciwko półksiężycowi, wolności przeciwko tyranii, po naszej stronie będą sympatie tych wszystkich, którzy miłują sprawiedliwość i postęp.
Pokój londyński. Londyn dnia 13 maja 1913 roku.
(Niemeyer-Strupp. Jahrbüch des Völkerrechts. Vol. III München–Leipzig 1914)
J. C. M. Cesarz Ottomanów z jednej strony a J. K. M. Król Serbski, J. K. M. Król Bułgarski, J. K. M. Król Hellenów, oraz J. K. M. Król Czarnogórski (niżej zwani: monarchowie sprzymierzeni) ze strony drugiej, ożywieni chęcią zakończenia dotychczasowego stanu wojny i zawiązania na nowo stosunków pokoju i przyjaźni pomiędzy ich odnośnymi rządami i ich poddanymi, zdecydowali było zawrzeć traktat pokoju.
Berlin dnia 6 lutego 1888 r.
(Horst Kohl. Die politischen Reden des Fürsten Bismarck, vol. VI. Stuttgard 1897)
Jeżeli mówię, że musimy stale dążyć by być przygotowanymi na wszystkie ewentualności, tym samym roszczę sobie prawo do tego, że musimy czynić jeszcze większe wysiłki od innych mocarstw, a to z powodu naszego położenia geograficznego. Znajdujemy się pośrodku Europy. Mamy co najmniej trzy fronty, na których możemy być napadnięci. Francja ma tylko swą wschodnią granicę, Rosja tylko swą zachodnią granicę, która może być zaatakowana. Poza tym, bardziej niż każdy inny naród jesteśmy wystawieni na niebezpieczeństwo koalicji (przeciwko Niemcom), a to z powodu zarówno naszego położenia geograficznego, słabego dotychczas związku wewnętrznego narodu niemieckiego, jak i ze względu na tendencje rozwojowe dziejów świata. Bóg umieścił nas w takiej pozycji, w której, dzięki naszym sąsiadom nie mogliśmy popaść w gnuśność i zniedołężnienie. Ulokował On przy boku naszym najbardziej wojowniczy i niespokojny naród – Francuzów, a również w Rosji dopuścił do szerzenia się skłonności wojennych, które w wiekach ubiegłych były obce masom ludowym (rosyjskim – Bismarck miał tu na myśli spopularyzowanie się haseł panslawistycznych w Rosji). W pewnej mierze zatem dostaliśmy ze stron obu bodźca i zostaliśmy zmuszeni do czynienia wysiłków, których, być może, przy innym układzie warunków, nie bylibyśmy czynili.
Jeżeli nie chcemy dopuścić do osamotnienia (Niemiec), które w naszej dającej się zaatakować pozycji, dla Niemiec jest specjalnie niebezpieczne, musimy wówczas oprzeć się o pewnego przyjaciela. Mamy otóż, przez wspólność interesów, na mocy tego układu, który został Wam (członkom parlamentu berlińskiego) przedłożony (układ trójprzymierza – patrz dalej nr 4.2), dwóch godnych zaufania przyjaciół, pewnych nie z powodu wzajemnej ku sobie miłości, albowiem ludy prowadzą ze sobą wojny z powodu nienawiści, ale tego przecież jeszcze nie było, aby z miłości jeden naród poświęcał się dla drugiego. A do tego nie zawsze prowadzą wojny z nienawiści. Albowiem, gdyby tak było, wówczas musiałaby Francja bez przerwy wojować nie tylko z nami, ale z Anglią i Włochami. Nienawidzi bowiem ona wszystkich swych sąsiadów. Wierzę również, że sztucznie w Rosji nagromadzona nienawiść ku nam, nie będzie trwała. W umiłowaniu pokoju łączą nas z naszymi sojusznikami nie tylko nastroje i przyjaźnie, ale najżywotniejsze interesy równowagi europejskiej i naszej własnej przyszłości. I dlatego wierzę, że zaaprobujecie politykę J. C. M. cesarza, który zawarł był ogłoszony teraz sojusz, aczkolwiek możliwość wywołania wojny została przez to zwiększona.
Nie wierzę w żadne natychmiastowe naruszenie pokoju i proszę, abyście przedstawiony Wam projekt prawa (o powiększeniu siły zbrojnej) traktowali niezależnie od tej myśli i od tej obawy, ale tylko jako przygotowanie do zastosowania olbrzymiej siły, jaką Bóg umieścił w narodzie niemieckim, na wypadek jeśli siły tej będziemy potrzebowali. Jeśli jej potrzebować nie będziemy, nie będziemy jej powoływać. Staramy się uniknąć wypadku, w którym byłaby nam potrzebna.
Przez miłość i życzliwość możemy być łatwo ustępliwymi, być może zbyt łatwo, ale nigdy, z pewnością, przez groźby.
My, Niemcy, boimy się tylko Boga, poza tym nikogo na świecie i już przez samą bojaźń Boga miłujemy pokój i zabiegamy o jego utrzymanie.
(Fryderyk Passy, przedmowa do dzieła Dreyfusa: L'arbitrage international Paris 1892)
Dzisiaj, potrzeba międzynarodowej sprawiedliwości, niewątpliwie nie jest uznana przez wszystkich, jednakże stanowi ona już cząstkę sumienia ludzkości. Odwoływanie się do łagodniej procedury pośrednictwa czy rozjemstwa nie stanowi jeszcze bezwzględnego i niezaprzeczalnego prawa narodów. Nie jest ono (odwoływanie się) wypisane formalnymi słowy na wspólnej karcie konstytucyjnej ludzkości. Jednakże staje się ono zwyczajem, z dniem każdym coraz bardziej wkorzenia się w zwyczaje narodów. Coraz więcej skuteczność jego (odwoływania się do pośrednictwa czy rozjemstwa) stwierdzana jest przez fakty, coraz bardziej słuszność jego uznają rządy.
Bliżej naszych czasów, ale w epoce, którą uważa się za wcześniejszą od okresu pierwszych rozjemstw narodów współczesnych, w pismach Vattel'a (Ernest Vattel - szwajcar, autor podręcznika nauki o prawie narodów w wieku XVIII). Voltaire'a i nawet księdza de SaintPierre’a (Karol de Saint-Pierre, publicysta francuski XVIII w. autor dzieła o pokoju wieczystym, wydanego w Utrechcie w 1713 roku) znajdują się oświadczenia, które przyjąćby można za dzisiejsze. Traktaty – mówi między innymi ten poczciwy ksiądz – nie stanowią dostatecznych rękojmi pokoju. Jedynym sposobem zagwarantowania pokoju jest zapewnienie go przez instytucje podobne do tych, które w łonie każdego państwa zabezpieczają życie i własność obywateli. Czyż nie jestże to samo, czego domagamy się dzisiaj? Zaś wielki obrońca idei arbitrażu w Anglii, ten sam, który w roku 1873 uzyskał był od Izby Gmin formalny głos poparcia – Henry Richard (pastor, jeden z najwybitniejszych pacyfistów angielskich), czyż twierdził coś innego, mówiąc: „Czego się domagamy? Ot, jedynie, aby społeczeństwa zechciały zatwierdzić dla siebie samych prawa, jakie narzucają swym członkom i uznać, że nikt nie ma prawa być sędzią we własnej swej sprawie”. Voltaire, ze swej znowu strony, wykpiwszy plan wiecznego pokoju księdza (de Saint-Pierre’a), mówił, z powodu sukcesji w Hiszpanii, o którą się dobijali dwaj pretendenci: „Jakiego wykrętu należało użyć? Jest on całkowicie wynaleziony. Należało odwołać się do narodu, o panowanie nad którym się ubiegano”. Odwołać się do narodu, o panowanie nad którym się ubiega! Zastosujcie tę zasadę do rozwiązania zagadnień, które w chwili dzisiejszej utrzymują w niepewności losy Europy. Powiedzcie za Kantem, „że polityka opera się o prawo, prawo o moralność, że żadne państwo czy wielkie czy małe nie będzie mogło nigdy uchwycić władzy nad innym państwem ani w drodze zamiany, ani kupna, bądź darowizny”. Oświadczcie innymi słowy razem z Libknechtem (działacz socjalistyczny w Niemczech), „że same ludy posiadają nie dające się odstąpić prawo decydowania o nich samych”, a od razu położycie kres wszystkim przewrotnościom i wszystkim gwałtom starej polityki. Potępicie na zawsze prawo podboju i usuniecie powody niepokoju i zaburzenia, ciążące nad światem.
(H. v. Treitschke. Politik. Leipzig 1897)
Słuszność wojny oparta jest wprost na świadomości moralnej jej konieczności. Ponieważ na wielkich indywiduach narodowych nie można i nie należy dokonywać gwałtu i przymusu, ponieważ dzieje muszą się znajdować w stanie wiecznego ruchu, tedy również uprawniona jest i wojna. Trzeba ją uważać za jeden z ustalonych przez Boga porządków. Wprawdzie, i władza państwowa może się mylić co do stosowania takiego środka przymusowego. „Wojna nie uzasadnia żadnego prawa jeżeli ono przedtem nie istniało”. Oto słuszne słowa Niebuhra. Niektóre akty gwałtu są przecież, już w chwili, w której zostały popełnione, usprawiedliwione, jak dokonanie całkowite niemieckiego i włoskiego zjednoczenia. Z drugiej strony, ponieważ nie każda wojna daje wewnętrznie konieczny wynik, tedy dziejopis powinien zachować niezamącony sąd, powinien opierać się na tym, że państwa prowadzą swój żywot, obliczony na stulecia. Dumne słowa pobitych Piemontczyków: „Zaczniemy znowu na nowo”, zawsze utrzymują swoją pozycję w dziejach narodów szlachetnych.
Wojna nigdy nie zostanie usunięta i zniesiona przez międzynarodowe sądy rozjemcze. Przy roztrząsaniu wielkich żywotnych zagadnień jakiegokolwiek narodu zachowanie bezstronności przez innych członków społeczności państwowej jest wprost niemożliwe. Muszą oni być stronami, właśnie dlatego, że tworzą żywą zbiorowość, że są wielorakimi interesami wzajemnie związani, bądź od siebie odepchnięci. Stąd pochodzi też znane zjawisko, że międzynarodowe kongresy są wprawdzie zdolne sformować wyniki jakiejś wojny, prawie je uporządkować, ale przecież nie mogą zażegnać i przeszkodzić wybuchowi grożącej wojny.
Że wojna jest słuszna i moralna, że myśl o wiecznym pokoju jest niemożliwa, a zarazem, że jest ona ideałem niemoralnym, o tym już się przekonaliśmy. Jak długo rodzaj ludzki obciążony będzie, jak obecnie, swymi grzechami i namiętnościami, wojna z powierzchni kuli ziemskiej zniknąć nie może. Ponieważ istnieje wiele państw, przeto tym samym istnieje sama konieczność wojny. Marzenie o wiecznym pokoju, powiedział Fryderyk Wielki, jest to widmo, które każdy od siebie odpycha w chwili, kiedy przymus (rozpoczęcia wojny) do niego się zbliżył. Równowaga państw, która byłaby trwała – mówi on dalej – nie daje się zgoła pomyśleć.
Berlin dnia 30 listopada 1897 r.
(Schulthess Europäischer Geschichtskalender vol. XXXVIII München 1898)
Rozwój naszej floty wojennej nie odpowiada tym zadaniom, jakich Niemcy od swej siły zbrojnej na morzu domagać się są zmuszeni. Nie wystarcza on w razie powikłań wojennych, do ochrony i obrony rodzimych portów i wybrzeży przed blokadą i dalej sięgającymi przedsięwzięciami wroga. Nie dotrzymał on również kroku żywemu rozrostowi naszych interesów zamorskich. Podczas bowiem kiedy handel niemiecki w zwiększającym się stopniu bierze udział we wszechświatowej wymianie towarów, liczba naszych okrętów wojennych nie wystarcza, aby zapewnić naszym zagranicą czynnym ziomkom odpowiedniej ochrony, a tym samym odpowiedniego poparcia, jakie zapewnić może tylko rozwinięcie siły. I aczkolwiek zadaniem naszym nie może być dorównanie pierwszorzędnym potęgom morskim, (tj. Anglii. cesarz Wilhelm chciał w ten sposób złagodzić zaniepokojenie Anglii z powodu zbrojeń morskich Niemiec), a przecież muszą być Niemcy postawione w możności, również przez swe zbrojenia na morzu, utrzymania swego znaczenia pomiędzy ludami globu ziemskiego.
Powodem, który skłonił rząd rosyjski do zainicjowania konferencji, mającej na celu ograniczenie zbrojeń w Europie były nie pacyfistyczne nastroje cara Mikołaja II, ale dążenie Rosji do zabezpieczenia się, na terenie europejskim, przed możliwością wojny, aby tym łatwiej móc rozpocząć i prowadzić ekspansję na Dalekim Wschodzie, w Chinach i na Korei, co w końcu doprowadziło do wojny Rosji z Japonią, w latach 1904–1905, zakończonej klęską Rosji.
Saint Petersburg dnia 12 (24) sierpnia 1898 r.
(Statsarchiv. vol. LXIV München 1901)
Utrzymania pokoju powszechnego i możliwe zmniejszenie nadmiernych zbrojeń, które ciążą na wszystkich narodach, w dzisiejszym, położeniu całego świata stanowią ideał, do którego zmierzać winny wysiłki wszystkich rządów. Humanitarne i wzniosłe poglądy J. C. M. Cesarza (Rosji) mego Najjaśniejszego Pana, całkowicie się ku niemu skłaniają. W przekonaniu, że ten cel wzniosły odpowiada najważniejszym interesom i prawowitym życzeniom wszystkich mocarstw, rząd cesarski sądzi, że chwila obecna byłaby bardzo dogodna dla znalezienia, w drodze dyskusji międzynarodowej jak najbardziej skutecznych środków, które mogłyby zapewnić wszystkim ludom dobrodziejstwa rzeczywistego i trwałego pokoju i położyły przede wszystkim kres ciągłemu wzrastającemu rozwojowi zbrojeń dzisiejszych. W ciągu ostatnich lat dwudziestu w świadomości narodów cywilizowanych ujawniły się szczególne dążności do ogólnego uspokojenia. Zachowanie pokoju stało się celem polityki międzynarodowej. W imię zachowania tego właśnie pokoju rozwinęły one, w rozmiarach dotychczas nie znanych swoje siły zbrojne i w dalszym ciągu zwiększają je, nie cofając się przed żadną ofiarą. Wszystkie te wysiłki jednak nie osiągnęły jeszcze dobroczynnych pożądanego uspokojenia. Ciężary finansowe, wzrastając ciągle, naruszają podstawę dobrobytu ogólnego. Siły umysłowe i fizyczne ludów, praca i kapitał, w przeważającej mierze oderwane są od swych naturalnych przeznaczeń i zużyte nieprodukcyjne. Setki milionów (ludzi) trudni się wytwarzaniem strasznych narzędzi zniszczenia, które, uważane dzisiaj za ostatni wyraz nauki, skazane są jutro na utratę całej swej wartości, z powodu jakiegoś nowego odkrycia czy wynalazku w tej dziedzinie. Kultura narodowa, rozwój ekonomiczny, wytwarzanie bogactw są sparaliżowane bądź spaczone w swym rozwoju.
Położenie kresu tym ciągłym zbrojeniem i wyszukanie środków, któreby zapobiegły okropnościom, grożącym całemu światu, oto najwyższy obowiązek narzucający się wszystkim państwom.
Przeniknięty tym uczuciem J . C. M. Cesarz rozkazać mi raczył zaproponować wszystkim rządom zwołanie konferencji, któraby się zajęła tym ważnym zagadnieniem.
Haga dnia 18 października 1907 r.
(Deuxieme conference de la paix. Actes et documents vol. 3 . s’Gravenhage 1909)
Konwencja dotycząca polubownego regulowania zatargów międzynarodowych.
Ożywieni (tzn. uczestnicy konferencji, formalnie monarchowie i prezydenci 44 państw całego globu ziemskiego, reprezentowani przez odpowiednich delegatów) niezłomną wolą przyczynienia się do utrzymania pokoju powszechnego, zdecydowani popierać ze wszystkich sił swoich polubowne regulowanie zatargów międzynarodowych, uznając solidarność łączącą członków społeczności narodów cywilizowanych, przekonani, że stale instytucja sądu rozjemczego, dla wszystkich dostępnego, w łonie mocarstw niepodległych, skutecznie przyczynić się może do tego wyniku, ważąc korzyści płynące z organizowania ogólnej i prawidłowej procedury rozjemczej. Uważając, razem z dostojnym inicjatorem międzynarodowej konferencji pokojowej (cesarz Mikołaj II), że zasady słuszności i prawa, na których oparte jest bezpieczeństwo państw, oraz dobrobyt ludów, należy uświęcić przez międzynarodowy akt zgody, pragnąc w tym celu skuteczniej zapewnić praktyczne funkcjonowanie komisji śledczych i trybunałów rozjemczych i ułatwić odwoływanie się do sądów rozjemczych, o ile idzie o spory dające się rozpatrywać w drodze procedury uproszczonej, uznali za potrzebne zmienić, pod pewnymi względami, i uzupełnić dzieło pierwszej konferencji pokojowej dla pokojowego regulowania konfliktów międzynarodowych (odbyła się w Hadze od 18 maja do 29 lipca 1899 roku). Tedy wszystkie strony układające się zdecydowały zawrzeć nową konwencję.
Przez przystąpienie do sojuszu niemiecko-austro-węgierskiego w roku 1882, Włoch, dwuprzymierze zostało przekształcone w trójprzymierze o zakresie i celach, wyłożonych w tajnym układzie z dnia 20 maja 1882 roku podpisanego w Wiedniu – parz poz. 4.2
Wiedeń dnia 7 października 1879 roku.
(A. F. Pribram. Die politischen Geheimvertrage Oesterreich-Ungarns. vol. I. Wien-Lepzig 1920)
Zważywszy, że Ich CC i KK MM Cesarz Austrii, Król Węgier oraz Cesarz Niemiecki i Król Pruski za swój nieodporny obowiązek uważać muszą troszczenie się o bezpieczeństwo Ich państw, oraz o spokój Ich ludów, pod każdym względem i w każdych okolicznościach, zważywszy, że obaj monarchowie, podobnie jak i przy poprzednio istniejącym stosunku sojuszniczym, łatwiej i skuteczniej będą w stanie ten obowiązek spełnić przez mocniejsze zespolenie obu państw, zważywszy w końcu, że ściślejsze współdziałanie Niemiec i Austro-Węgier nikomu zagrażać nie może, natomiast zdolne jest wzmocnić, przez układy berlińskie wytworzony stan pokoju europejskiego, Ich CC i KK MM Cesarz Austrii, Król Węgier oraz Cesarz Niemiecki, składając sobie wzajemne zapewnienie, że swemu wyłącznie obustronnemu układowi nie zamierzają nigdy i w żadnym kierunku nadać dążności zaczepnej, zdecydowali zawrzeć przymierze pokoju i wzajemnej obrony.
Wiedeń dnia 20 maja 1882 roku.
Traktat ten był później czterokrotnie odnawiany, a mianowicie dnia 20 lutego 1887 r.(Berlin), dnia 6 maja 1891 r.(Berlin), dnia 28 czerwca 1902 r. (Berlin), dnia 5 grudnia 1912 r. (Wiedeń), przy czym ten ostatni traktat został przez Włochy wypowiedziany w dniu 4 maja 1915 roku. Przy odnawianiu niniejszego traktatu w roku 1887 i w roku 1891 włączone doń zostało, jako cel szczegółowy umowy, utrzymanie status quo na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza na Adriatyku i Morzu Egejskim, oraz na obszarze północno-afrykańskim (Cyrenajka, Tripolis, Tunis, Marroko)
(A.F. Pribram. Die politischen Gehaeimvertrage Oesterreich-Ungarns)
Ich CC i KK MM Cesarz Austrii, Król Czech etc, Apostolski Król Węgier, Cesarz Niemiec, Król Pruski oraz Król Włoski ożywieni pragnieniem zwiększenia gwarancji pokoju powszechnego, wzmocnienia zasady monarchicznej, oraz zapewnieniem przez to nienaruszonego porządku społecznego i politycznego w ich państwach odnośnych, zgodziły się by zawrzeć traktat, który ze względu na swój charakter najistotniej zachowawczy i obronny ma na celu jedynie zabezpieczyć je przed niebezpieczeństwami, jakie mogą zagrażać bezpieczeństwu ich państwa i spokojowi Europy.
Pismo Franciszka Józefa I do Mikołaja II.
Pismo to, jak i cała misja ks. Hohenlohe-Schilligsfürsta, miały na celu złagodzenie antagonizmu pomiędzy Austro-Węgrami a Rosją, w czasie groźnego kryzysu na Bałkanach w okresie wojny koalicji państw bałkańskich z Turcją, a później w czasie wojny Serbii, Grecji oraz Rumunii z Bułgarią – misja ks. Hohenlohe skończyła się na ogół niepowodzeniem.
Wiedeń dnia 1 lutego 1913 roku.
(Laloy. Documents secrets des archives du Ministere des afferes etrangeres de russie. Paris 1913)
Uważam za mój obowiązek w czasie przełomowym, w jakim żyjemy, zwrócić się do Ciebie bezpośrednio, ażeby zapobiec nieporozumieniom, które zdają się zachodzić w stosunkach z Rosją, z powodu naszej polityki i, ażeby położyć kres wymysłom, które mogą zaszkodzić dobrym stosunkom, jakie szczęśliwie zapanowały pomiędzy naszymi dwoma państwami.
Oto dlaczego poleciłem księciu Godfrydowi Hohenlohe-Schillingsfürst, ze mną spowinowaconemu, którego znasz osobiście od czasu jego pobytu w Rosji, udać się do St Petersburga dla doręczenia niniejszego listu i wyrażenia moich uczuć przyjaźni bez granic.
Rząd mój, od samego początku, ożywiony był jedynym życzeniem nie dorzucania nowych nieszczęść do zaburzeń, jakich widownią były Bałkany (tj. wojny państw bałkańskich). Byłem bardzo zmartwiony, dowiedziawszy się, że jego (tj. rządu austro-węgierskiego) polityka była złośliwie tłumaczona w Rosji.
Jeżeli powstrzymaliśmy się od wszelkiego mieszania się do konfliktu, jeżeli zgodziliśmy się na zaproszenie mocarstw celem „wspólnego” rozpatrzenia spraw, w których byliśmy bardziej od innych zainteresowani, jeżeli, w końcu, w czasie tych narad kierowało nad nami tylko uczucie zgody, wszystko to razem stwierdzało, że naszą główną troską było usunąć to wszystko, co mogłoby wywołać najmniejszą przyczynę niezgody pomiędzy naszymi cesarstwami.
Sam wiesz dobrze, jak ciężka odpowiedzialność ciąży na nas, kiedy w czasie przesilenia politycznego, rozgrywającego się w pobliżu naszych granic, w grę wchodzą sprawy, dotyczące naszych ludów. Byłoby grzechem względem naszego świętego powołania, nie zdawać sobie sprawy z tych odgłosów, jakie tego rodzaju ewolucje mogą wywołać w naszych krajach. Jeżeli w ciągu kryzysu obecnego zgodziłem się na zajęcie stanowiska pojednawczego, przejęty dbałością utrzymania dobrych stosunków z Rosją, śmiem mieć nadzieję, że Ty, oceniając należycie moje wysiłki, zdołasz rozwinąć, w atmosferze dobrej zgody pomiędzy naszymi ludami, wielkie korzyści pokoju europejskiego.
Rzym dnia 27 listopada 1871 roku.
(G. Massauri. La vita et il regnodi Vittorio Emanuele II di Savoia, primo Re d'Italia. vol.II Milano 1878)
Dzieło, któremu poświęciliśmy całe życie jest zakończone (tj. zjednoczenie Włoch). Po długich przejściach Włochy są całkowicie samodzielne, a Rzym odzyskany. Tutaj, gdzie po stuletniej rozłące, lud nasz, w osobach swych przedstawicieli, po raz pierwszy jest zgromadzony, tutaj, gdzie rozpoznajemy znowu upragnioną Ojczyznę, przemawia do nas wszystko, co wielkie. Jednocześnie wszystko przypomina nam nasze obowiązki. Radość, jaka odczuwamy, nie pozwoli nam o nich zapomnieć. Odzyskaliśmy, przez obronę praw narodu, nasze miejsce na świecie. Dzisiaj, kiedy zjednoczenie narodowe jest dokonane i rozpoczyna się nowy okres w życiu Italii, pozostaniemy wiernymi naszym zasadom. Odrodzeni przez wolność, szukać będziemy w wolności i porządku tajemnicy siły i zgody. Ogłosiliśmy rozdział Kościoła od Państwa. Że zaś uznaliśmy bezwarunkową niezależność władzy duchownej, możemy być przekonani, że Rzym, stolica Włoch, pozostanie nadal spokojnym i szanowanym miejscem pobytu papieży.
Zakończone dzisiaj zjednoczenie narodowe wywrze, mam nadzieję, wpływa i na walki stronnictw, współzawodniczenie których w przyszłości nie będzie miało innego celu, jak rozwinięcie sił wytwórczych narodu, a to czyniąc walki te mniej namiętnymi. Cieszę się, widząc, że ludność daje już obecnie niedwuznaczne dowody zamiłowania do pracy. Rozwój gospodarczy niezadługo towarzyszyć będzie odrodzeniu politycznemu.
Mowę tę wygłosił Bismarck w parlamencie niemieckim z powodu nieprzyjęcia w charakterze posła Rzeszy przy Stolicy Apostolskiej kardynała księcia Hohenlohe’go Berlin dnia 14 maja 1872 roku.
(Horst Kohl. Die politischen Reden des Fursten Bismarcks.Vol. V. Stuttgart 1896)
Zadania poselstwa polegają z jednej strony na opiekowaniu się rodakami, z drugiej również na pośredniczeniu w stosunkach politycznych, w jakich znajduje się Rząd Rzeszy, z dworem, przy którym poseł jest uwierzytelniony. Otóż, nie ma żadnego obcego panującego, który przy dzisiejszym stanie naszego prawodawstwa, byłby powołany do korzystania z tak szerokich, do suwerenności zbliżonych i przez konstytucyjną odpowiedzialność chronionych praw wewnątrz Rzeszy Niemieckiej (jak Papież), i to za pośrednictwem prawodawstwa naszego. Ważną tedy dla Rzeszy Niemieckiej jest rzeczą, w jaki sposób ułoży się, w drodze dyplomatycznej, stosunek tejże do głowy Kościoła Katolickiego, która wywiera u nas tak niezwykle silne, jak na obcego panującego, wpływy. Trudno mi wierzyć, że posłowi Rzeszy Niemieckiej, wobec decydujących nastrojów, panujących obecnie wewnątrz Kościoła katolickiego, czy to najzręczniejszą dyplomacją, czy też przekonaniem o stosowani gróźb, jak to może zajść między dwoma mocarstwami świeckimi, nie może tutaj być mowy – ale chcę powiedzieć drogą przekonania – uda się wywierać taki wpływ, który byłby w stanie zmienić pozycję zasadniczo zajętą przez Jego Świątobliwość Papieża. Wobec na nowo wypowiedzianych i publicznie ogłoszonych dogmatów Kościoła katolickiego (Bismarck miał tu na myśli dogmat o nieomylności papieża) uważam za niemożliwe dla państwa świeckiego dojść do ugody (ze Stolicą Apostolską) bez poniżania swego (państwa świeckiego) do takiego stopnia i w ten sposób, na jaki Rzesza Niemiecka, co najmniej, zgodzić się nie może.
Nie żywcie obawy. Do Canossy nie pójdziemy – ani cieleśnie, ani też duchowo.
Konstytucję francuską tworzą zasadniczo trzy prawa, a mianowicie:
Trzy te prawa zostały później uzupełnione przez dwa nowe prawa konstytucyjne: z dnia 19/21 czerwca 1879 roku oraz z dnia 13/14 sierpnia 1894 roku, przy czym to ostatnie prawo wprowadziło ważne uzupełnienia, a mianowicie: art.2. Republikańska forma rządu nie może być przedmiotem rewizji (konstytucji), Członkowie rodzin, które panowały we Francji, nie mogą być wybierani na urząd prezydenta Rzeczypospolitej. Zatem konstytucję Rzeczypospolitej Francuskiej tworzy 5 oddzielnych praw konstytucyjnych. Cechą charakterystyczną konstytucji francuskiej jest to, że republikańska forma rządu nie została w żadnym z tych pięciu praw wyraźnie i jasno ustalona. Kwestia rządu rozwiązana została w sposób pośredni, a mianowicie głowa Państwa w prawach konstytucyjnych zwana jest – Prezydentem Rzeczypospolitej.
(F.A.Helie. Les constitutions de la France. Fasc. IV Paris 1880)
Paryż dnia 25 lutego 1885 roku.
Paryż dnia 16 lipca 1875 roku
Odezwa wyborcza Leona Gambetty. Paryż dnia 5 października 1877 roku.
(J. Reinach. Discurs et plaiduyers politiques de Leon Gambetta vol.VIII Paris 1882)
(Francja) powie, że chce skończyć z anarchia i dyktatorami, że chce zakończyć pokojowo Rewolucję Francuską, rozwijając, za pomocą wychowania narodowego, umysłowość dzieci swoich, zapewniając, przez pokój wewnętrzny i zewnętrzny, pomysłowość i dobrobyt ogólny, opierając na wolności i sprawiedliwości nie „porządek moralny” lecz porządek republikański. Powie ona, że chce aby zarówno Państwo jaki gmina, zarówno naród jak i jednostka były ostatecznie wyrwane spod panowania klerykalizmu, aby ksiądz był słuchany i ograniczony w swej władzy tylko dla spraw kościelnych. Nauczyciel do szkoły, sądownik i urzędnik – do sądu i urzędu i aby siła publiczna stała zawsze tylko na straży i posługach prawa. Moje głębokie przekonanie, oparte na pewnych danych, pozwala mi twierdzić, bez lekkomyślności, na osiem dni przed wyborami, że Francja, wbrew wszystkim zabiegom, skierowanym przeciwko swobodzie głosowania, odeprze nacisk władz administracyjnych, potępi kandydaturę urzędową i jej ajentów, odepchnie daleko od siebie rojalistów, cezarystów i klerykałów, zarówno tych chytrych jak i tych zaciekłych. Potępi ona (Francja) politykę dyrektorialną, postawi szefowi władzy wykonawczej, zamienionemu na kandydata plebiscytarnego, jedną tylko alternatywę - poddać się lub ustąpić.
Co się zaś nas tyczy, to my (republikanie) pewni poparcia kraju, w takie sposób uroczyście stwierdzonego, potrafimy przeprowadzić jego wolę, łamiąc opór bezsilnej i niepoprawnej mniejszości. Bez zażartości, bez uniesienia się, ale bez słabości, spełnimy nasz obowiązek. Jedność wszystkich dobrych Francuzów, liberałów, republikanów z przekonania czy z urodzenia, robotników, chłopów mieszczan, świata pracy i oszczędności, zachowa nas rozumnymi i uczyni niezwyciężonymi, dla dobra Ojczyzny i Rzeczypospolitej.
Ugoda francusko-tunetańska. Casr-el-Said (Bardo) dnia 12 maja 1881r.
(Albin. Les grands traites politiques. Paris 1911)
Rząd Rzeczypospolitej Francuskiej oraz Jego Wysokość Bej Tunisu chcąc zapobiec na zawsze ponownemu wybuchowi zaburzeń, jakie wynikły były ostatnio na pograniczu obu państw, oraz na wybrzeżu Tunisu, a pragnąc zacieśnić węzły starych stosunków przyjaźni i dobrego sąsiedztwa, zdecydowali, w interesie obu wysokich stron układających się, zawrzeć w tym celu konwencję.
(Paul Leroy-Beaulieu. De la colonisation chez les pauples modernes. Paris 1891)
Wielkim jest błędem dziejowym Francji, że od dwóch wieków przekłada politykę kontynentalną nad politykę kolonialną. Co, w ciągu dwóch wieków, zdobyła ona na kontynencie i co mogła, koniec końców zdobyć? Oprócz tego, że wojny europejskie posiadają charakter walk bratobójczych, czego spodziewać się możemy od polityki kontynentalnej?
Odwrotnie, polityka kolonialna może nam przynieść, bez żadnego niebezpieczeństwa, jak największe korzyści. Nie nazywamy bowiem niebezpieczeństwem przedstawień dyplomatycznych Anglii i Włoch. Afryka, kontynent na poły niezbadany, którego zaś zbadanie i wyzyskanie będzie wielkim dziełem XX stulecia. Afryka staje przed nami otworem. Nie ubiegamy się o to, aby pracować tam sami. Niechaj Hiszpania, Włochy czy Portugalia nam dopomagają lecz niech nam te mocarstwa zaprzyjaźnione i siostrzane nie stają tam na przeszkodzie. Afryka jest szeroka od Zambezji czy Kongo aż do Śródziemnego Morza. Da każdego znajdzie się miejsce do pracy pożytecznej. Chcemy wierzyć, że to rasy łacińskie przede wszystkim skolonizują Afrykę. Powinny one złączyć się dla dokonanie tego chwalebnego zadania, powinny nawet współubiegać się. Niepożytecznym atoli byłoby, gdyby kierowały się tu niechęcią ku sobie. Tunis nie może wiecznie pozostawać państwem, barbarzyńskim. Wobec zgrzybiałości cesarstwa ottomańskiego, regencja ta powinna być rządzona o administrowana przez naród europejski, a tym narodem nie może być ikt inny – tylko Francja.
Londyn, czerwiec – sierpień 1902 r.
(Staatsarchiv. vol.LXVII. München 1904)
Stosunki polityczne.
Byłoby z korzyścią dla imperium (wielko-brytyjskiego) ażeby w odstępach czasu nie przekraczających, o ile to jest możliwe, lat czterech, odbywały się konferencje, na których kwestie dotyczące wspólnych interesów i odnoszące się do stosunków zachodzących między krajem macierzystym a dominiami zamorskimi, mogłyby być rozważane i omawiane pomiędzy Sekretarzem stanu do spraw kolonii a premierami kolonii samorządnych. Sekretarz stanu do spraw kolonii zobowiązany jest do zwoływania takich konferencji po porozumieniu się z premierami odnośnych kolonii. W razie wyłonienia się nagłej potrzeby, wobec której zwołanie nadzwyczajnej konferencji okazałoby się konieczne, najbliższa zwyczajna konferencja winna się odbyć nie wcześniej aniżeli we trzy lata później. (po konferencji nadzwyczajnej)
Uprzywilejowanie handlowe.
Peterhof dnia 6/19 sierpnia 1905 r.
(Połnoje sobranje zakonow rasijskoj imperii Tom LXXXIX - Zakony 1905 goda. Sankt-Petersburg 1906)
a. Manifest cara Mikołaja II.
Wiadomo czynimy wszystkim Naszym wiernym poddanym, że państwo Wszechrosyjskie tworzyło się i umacniało się nierozerwalna więzią cesarza z narodem i narodu z cesarzem. Zgoda i jedność cesarza i narodu to wieka siła moralna, która stworzyła Rosję i jest po dziś dzień zapewnieniem jej jedności, niezależności i całości dobrobytu materialnego i rozwoju duchowego w chwili obecnej i na przyszłość.
W manifeście Naszym, danym 26 lutego 1903 roku wzywaliśmy do ścisłego zjednoczenia wszystkich wiernych synów ojczyzny w celu udoskonalenia porządku państwowego przez ustanowienie trwałego ustroju w życiu lokalnym i wtedy zajęła Nas myśl o łączności wyborczych instytucji społecznych z władzami rządowymi i usunięcia nieporozumień między nimi, tak zgubnie odbijających się na prawidłowym biegu życia państwowego. O tym nie przestawali myśleć Samowładczy Cesarzowie, Nasi poprzednicy. Obecnie nadszedł czas, idąc za ich zapoczątkowaniami, powołać wybranych mężów z całej ziemi rosyjskiej, do stałego i czynnego udziału w układaniu praw, włączywszy w tym celu do składu wyższych instytucji państwowych specjalną instytucje prawodawczą, której powierza się początkowo opracowanie i rozpatrzenie projektów ustawodawczych, rozpatrzenie dochodów i wydatków państwowych.
W tym celu, zachowując nienaruszonym zasadnicze prawo monarchii rosyjskiej o istocie rządu samowładczego, uznaliśmy za dobre ustanowić Izbę Państwową i zatwierdziliśmy ustawę o wyborach do Izby rozszerzając moc tych praw na cały obszar państwa. Z tymi tylko zmianami, które będą uznane za konieczne w niektórych, znajdujących się w specjalnych warunkach jej kresach.
My zachowujemy sobie całkowicie starania o dalsze udoskonalanie utwierdzenia Izby Państwowej i gdy samo życie wskaże konieczność zmian w jej organizacji, które czyniłyby zadość potrzebom czasu i dobru państwowemu i nie omieszkamy dać w tej sprawie odpowiednich w swoim czasie wskazówek.
Żywimy przekonanie, że wybrani (mężowie) z całej ludności, powoływani obecnie do wspólnej z rządem pracy ustawodawczej, okażą się w obliczu całej Rosji godnymi tego monarszego zaufania, na mocy którego powołani zostali do tego wielkiego dzieła i w zupełnej zgodzie z innymi instytucjami państwowymi władzami przez Nas mianowanymi okażą pożyteczną i energiczną pomoc w pracach naszych dla dobra wspólnej naszej matki Rosji ku utwierdzeniu jedności, bezpieczeństwa i wielkości państwa i narodowego porządku i pomyślności.
b. Organizacja Izby Państwowej
Peterhof 15/20 października 1905 roku.
(Połnoje sobranje zakonow etc. Tom LXXXIX)
My, Mikołaj Drugi, Cesarz i Samowładca Wszechrosyjski, Król Polski, Wielki Książę Finlandzki itd. – ogłaszamy wszystkim Naszym wiernym poddanym:
Rozruchy i wzburzenia w stolicach i w wielu miejscowościach państwa Naszego wielką i ciężką boleścią przepełniły serca Nasze. Szczęście Cesarza rosyjskiego jest rozerwalnie związane ze szczęściem ludu i boleść ludu jest Jego boleścią. Skutkiem zaburzeń obecnie wynikłych, może powstać głęboki rozłam wśród narodu i groźba dla całości i jedności Naszego państwa. Wielki ślub służby cesarskiej nakazuje Nam wszelkimi siłami rozumu i władzy Naszej zmierzać do szybkiego położenia końca tak niebezpiecznym dla państwa rozruchom przez nakazanie władzom właściwym, aby przedsięwzięły środki do usunięcia przejawów nieporządku, nadużyć i gwałtu, celem ochrony ludzi spokojnych, pragnących spełniać wśród spokoju ciążący na każdym obowiązek.
Dla skuteczniejszego spełnienia ogólnych zamierzonych przez Nas do uspokojenia życia państwowego środków, My uznaliśmy za konieczne zjednoczyć działalność władz wyższych. Jako obowiązek rządu, My wkładamy na niego wykonanie nieugiętej Naszej woli.
Wzywamy wszystkich wiernych synów Rosji, aby pamiętali o swym obowiązku względem ojczyzny i aby nam pomogli w położeniu tamy temu niesłychanemu wzburzeniu, i łącznie z nami wytężyli wszystkie swe siły dla przywrócenia uspokojenia i pokoju na ziemi rodzinnej.
Wiedeń dn.26 stycznie 1906 roku.
(Reichs-Gesetz-Blatt 1907, Nr 15 Wien. 1907).
Ustawa przeciwko grożącym porządkowi społecznemu dążności socjalnej demokracji.
Potsdam 21 października 1878.
(W. Altman. Ausgewählte Urkunden zur Deutschen Verfassungsgeschichte. Bd. II Berlin 1898)
Belin dnia 17 listopada 1881 roku.
(Horst Kohl. Die politischen Reden des Fursten Bismarcks. Vol. IX. Stuttgart 1900)
Już w miesiącu lutym roku bieżącego daliśmy wyraz przekonaniu Naszemu, że usunięcia zła i krzywd społecznych szukać należy nie wyłącznie na drodze karania wykroczeń socjalno-demokratycznych, ale równomiernie przy pomocy pozytywnego popierania dobrobytu robotników. Uważamy za Nasz obowiązek cesarski zadanie to Sejmowi Rzeszy na nowo położyć na sercu, a z tym większym zadowoleniem będziemy spoglądać na wszystkie powodzenia, jakimi Bóg panowanie Nasze świadomie darzył, jeżeli uda Nam się kiedyś odejść z tą świadomością, że pozostawiamy Ojczyźnie nowe i trwałe rękojmie jej wewnętrznego pokoju, zaś potrzebującym opieki większą pewność i wydatność pomocy, do której rościć sobie mają prawo. W takim dążeniu Naszym jesteśmy pewni zgody wszystkich rządów związkowych i liczymy na poparcie Sejmu Rzeszy bez różnicy wypływającej ze stanowisk partyjnych (jako główne zadanie Sejmu Rzeszy w dziedzinie reform społecznych, wskazywało orędzie cesarskie: ubezpieczenie robotników od nieszczęśliwych wypadków, dalej zabezpieczenie na starość i w razie niezdolności do pracy i inwalidztwa, oraz regulacje robotniczych kas chorych).
Wynalezienie, dla zapewnienia tej opieki właściwych środków i dróg jest ciężkim, ale również jednym z najważniejszych zadań każdej społeczności, opierających się na moralnych podstawach chrześcijańskiego życia narodowego. Ściślejsze zespolenie z realnymi siłami tego życia narodowego i uchwycenie tegoż w formę stowarzyszeń korporacyjnych, pod kontrolą państwa i przy jego poparciu, uczynią, jak się spodziewamy, możliwym rozwiązania tych zadań, do dokonania których w takich rozmiarach sama władza państwowa byłaby niedorosła.
Rzym 15 maja 1891 roku.
(Acta Sancta Sedis XXIV Roma 1891 – 1892)
Gorączka nowatorska, raz rozbudzona, przez długi już czas trawiła społeczeństwa i musiała w końcu ogarnąć dziedzinę ekonomii społecznej, rozwinąwszy poprzednio swe wpływy szkodliwe na pokrewnej jej polu działalności politycznej. To też istotnie nieustanny postęp przemysłu, idący w parze z udoskonaleniem pomocniczych środków technicznych i z wykryciem nowych sposobów produkcji, zmiana wzajemnych stosunków między robotnikami a ich chlebodawcami, nagromadzenie się bogactw w ręku drobnej liczby osób obok nędzy warstw mnogich, wzmagające się w robotnikach poczucie siły własnej, a jednocześnie coraz silniejsze ich między sobą zbliżenie – wszystko to, przy znacznym nad to upadku obyczajów, doprowadziło do zatargu społecznego. Jak doniosłe ważą się w nim sprawy, widać to już z owego trwogi niepokoju, jaki ogarnia powszechnie umysły. Taki stan rzeczy zaprząta koła uczonych, badają go pilnie kongresy ludzi zawodu, zebrania ludowe, ciała prawodawcze, rady książąt, słowem – nie ma dziś sprawy, która by więcej nad tę zajmowała ludzi. Dlatego też, Czcigodni Bracia jak już dawniej, ze względu na sprawę Kościoła i ogólne dobro ludzkie, zabieraliśmy głos do Was w pismach naszych: o władzy świeckiej, o wolności ludzkiej, o państwie chrześcijańskim i innych pokrewnych im sprawach, aby napiętnować i odeprzeć odnośne błędy czasów obecnych. Tak samo i dzisiaj, i dla tych samych powodów, uważamy za konieczne przemówić w piśmie niniejszym w rzeczach sprawy robotniczej. Zamierzamy mianowicie wyłożyć zasady, które powinny być miarodajnymi przy sprawiedliwym i odpowiednim rozstrzygnięciu tej spornej kwestii.
Sprawa zaś to trudna do rozwiązania i pełna niebezpieczeństw. Trudna, gdyż nie małym jest zaiste zadaniem odmierzyć prawo i obowiązek wzajemny bogatych i biednych, kapitału i pracy. Pełne niebezpieczeństw, ponieważ stronnictwo nurtujące umie bardzo zręcznie spaczyć sąd ludu, aby szerzyć wzburzenia i wzbudzać ducha buntu wśród tłumów.
Wśród przewrotu zeszłego stulecia zburzono dawne urządzenia cechowe robotników, które były dla nich prawdziwym dobrodziejstwem, nie zastąpiwszy ich czemkolwiek innym. Oprócz tego system państwowy odrzucał coraz więcej zasady chrześcijańskie i dlatego powoli rzemiosła i prace oddane zostały, osamotnione i bez opieki, na łaskę i niełaskę nieludzkich chlebodawców, oraz niepohamowanej chciwości konkurencji. Lichwa, niszcząca ludzi, przyłączyła się do tego, by złe powiększyć, a jakkolwiek Kościół niejednokrotnie ją potępiał, to jednak ludzie chciwi i nienasyceni nie przestają ją prowadzić pod różnymi postaciami. Przytem produkcja, handel stały się niemal monopolem niewielu i w ten sposób potrafili nieliczni a wielcy bogacze nałożyć prawie niewolnicze jarzmo na ogromny stan pracujący. Ażeby te zło powiększyć, socjaliści podburzają biednych przeciwko bogatym i szerzą przekonanie, że wszelkie prywatne posiadanie powinno ustać, aby ustąpić wspólności dóbr, którymi zarządzać powinny gminy miejskie lub rządy same. Starają się wmówić, że przez takie przeniesienie własności jednostek na ogół, następnie przez równy podział bogactw i wypływających z nich wygód pomiędzy obywatelami państwa, potrafią skutecznie zaradzić złu obcemu. Podobny jednak program nie tylko nie może zaradzić złemu lecz przeciwnie skrzywdziłby on przede wszystkim strony pracujące. Nad to jest on niesprawiedliwy, gdyż gwałci prawa prawych właścicieli, sprzeciwia się porządkowi państwowemu i zmierza do zupełnego przewrotu porządku społecznego. Więcej atoli znaczy to, że zalecany przez socjalistów środek sprzeciwia się wyraźnie zasadom sprawiedliwości, prawo bowiem do posiadania prywatnej własności otrzymał człowiek od natury. Ale pominąwszy nawet niesprawiedliwość, zupełnie jasną jest rzeczą, że system ten (socjalistyczny) sprowadziłby zamieszanie we wszystkich warstwach społeczeństwa. Nieznośne skrępowanie wszystkich, niewolnicza zależność byłaby następstwem zastosowanie tego systemu. Otwierałoby to na oścież wrota niezgodzie i prześladowaniu wzajemnemu. Wraz z usunięciem zachęty do pilności i gorliwości, zniknęłoby źródło dobrobytu wszelkiego. Z wymarzonej równości wszystkich nie pozostałoby nic innego, jak opłakany stan poniżenia dla wszystkich.
Z tego wszystkiego pokazuje się zgubność zasad socjalistycznych, według których państwo winno zagarnąć wszelką własność prywatną i zamienić ja w dobro publiczne. Taka teoria przynosi tylko wielką szkodę klasom pracującym, na korzyść których ma być wymyślona, sprzeciwia się naturalnym prawom każdego człowieka, wykrzywia powołanie państwa i uniemożliwia spokojny rozwój życia społecznego. Przy wszelkich usiłowaniach, zdążającym do zapobieżenia obecnym klęskom społecznym, należy zatem, koniecznie trzymać się zasady, że własność prywatna jest świętą i nienaruszalną.
Nigdy dawniej, to pewna, nie mnożyły się tak jak dzisiaj stowarzyszenia wszelkiego rodzaju, szczególnie robotnicze. Skąd pochodzi wiele z nich, dokąd zmierzają, jakimi idą drogami, nie miejsce tutaj badać. Ale panuje zdanie, potwierdzone licznymi wskazówkami, że zwykle kierują nimi tajni przywódcy, i że są one posłuszne hasłu równie nieprzychylnemu dla imienia chrześcijańskiego, jak dla bezpieczeństwa narodów. Że ogarnęły one wszystkie przedsiębiorstwa, i jeżeli się znajdą robotnicy, którzy wzbraniają się przystępować do nich, odmowę tę ciężko przypłacać muszą. W tym stanie rzeczy robotnicy chrześcijańscy mają tylko wybór między dwiema ostatecznościami: albo przystąpić do towarzystw, od których tylko można się spodziewać wielkiej szkody dla religii, albo uorganizować się samym i połączyć swe siły by móc śmiało zrzucić tak niesprawiedliwe i tak nieznośne jarzmo owych związków. Któż przeto dbający o zachowanie najwyższego dobra ludzkości od niebezpieczeństwa niezmiernego, mógłby mieć jeszcze najmniejszą wątpliwość, iż należy wybrać tę drugą ostateczność?
Dziś zagadnienie chwili stanowi kwestia robotnicza, której dobre lub złe rozwiązanie będzie miało wieką doniosłość dla społeczeństw. Robotnicy chrześcijańscy rozstrzygną ją łatwo, jeżeli połączywszy się w stowarzyszenia i słuchając roztropnego kierownictwa, wstąpią na drogę, na której ich ojcowie i przodkowie znaleźli swoje i publiczne dobro.
Program uchwalony na zjeździe w Erfurcie, w październiku 1891 roku, program stronnictwa socjal-no-demokratycznego Niemiec, przez długie lata pozostawał prototypem, na którym się wzorowały stronnictwa socjalistyczne w innych krajach, układając swe programy partyjne.
Erfurt 14 – 20 października 1891 r.
(F. Mehring. Geschichte der deutschen Sozialdemokratie. Bd. Stuttgart 1906)
Rozwój ekonomiczny społeczeństwa burżuazyjnego prowadzi z koniecznością prawa natury do upadku drobnego przemysłu, którego podstawą jest własność prywatna robotnika jego środków produkcji. Rozwój ten odrywa robotnika od jego środków wytwarzania i zamienia go w proletariusza, pozbawionego własności, gdy tym czasem środki produkcji stają się monopolem stosunkowo niewielkiej liczby kapitalistów i wielkich właścicieli ziemskich.
Ręka w rękę z tą monopolizacją środków produkcji idzie wypieranie rozbitego przemysłu drobnego przez kolosalnie wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe, oraz rozwój narzędzia w maszynę, a następnie olbrzymi wzrost produkcyjności pracy ludzkiej. Ale wszystkie korzyści tej przemiany stają się monopolem kapitalistów i obszarników. Dla proletariatu i zanikających warstw średnich – drobno-mieszczaństwa i włościaństwa – pozostaje tylko ciągły wzrost niepewności egzystencji, nędzy, ucisku, ujarzmienia, poniżenia, wyzysku.
Coraz to większa staje się liczba proletariuszów, coraz to liczniejsza armia zbytecznych robotników, coraz to ostrzejsze przeciwieństwo wyzyskiwaczów i wyzyskiwanych, coraz zaciętsza walka klasowa między burżuazją a proletariatem, dzieląca społeczeństwo nowożytne na dwa wrogie obozy i stanowiąca wspólną cechę wszystkich krajów przemysłowych.
Przepaść między klasami posiadających a wydziedziczonych jeszcze się rozszerza przez przesilenia, właściwe dla kapitalistycznemu sposobowi wytwarzania, a rozszerzające się coraz bardziej i coraz większe szerzące spustoszenie, czyniące z ogólnej niepewności jutra normalny stan społeczeństwa, oraz dostarczające dowodu, że siły produkcyjne przerastają siły dzisiejszego społeczeństwa, i że własność prywatna środków wytwarzania nie da się pogodzić z ich celowym zastosowaniem i całkowitym rozwojem.
Własność prywatna środków produkcji, która niegdyś była środkiem zapewniającym producentowi własność jego produktu, dziś stała się środkiem do wywłaszczenie włościan, rzemieślników i drobnych handlarzy, oraz do oddawania na własność produktów robotnika niepracującym - kapitalistom i właścicielom ziemskim. Tylko zamiana kapitalistycznej prywatnej własności środków produkcji: ziemi, kopalń, materiałów surowych, narzędzi, maszyn, środków komunikacji na własność społeczną, oraz zamiana produkcji towarowej na socjalistyczną może sprawić, że wielki przemyśl i wciąż wzrastająca wydajność pracy społecznej dla klas dotychczas wyzyskiwanych ze źródła nędzy i ucisku stanie się źródłem najwyższego dobrobytu i wszechstronnego harmonijnego udoskonalenia.
Ten przewrót społeczny oznacza oswobodzenie nie tylko proletariatu, lecz całego rodzaju ludzkiego, cierpiącego pod naciskiem dzisiejszych stosunków. Ale ten przewrót może być tylko dziełem klasy robotniczej, ponieważ wszystkie inne klasy, pomimo sprzecznych interesów wśród nich, stoją na gruncie własności prywatnej środków produkcji i mają za wspólny cel zachowanie podstaw społeczeństwa dzisiejszego.
Walka klasy robotniczej przeciwko wyzyskowi kapitalistycznemu jest z konieczności walką polityczną. Klasa robotnicza nie może prowadzić swych walk ekonomicznych bez praw politycznych. Nie może uskutecznić przejścia środków produkcji w posiadanie ogółu, nie uchwyciwszy przedtem władzy politycznej.
Nadanie tej walce cechy jednolitej, uświadomienie jej i wskazanie celu, do którego zmierza z koniecznością żywiołową – oto zdanie stronnictwa socjalno–demokratycznego.
Interesy klasy robotniczej we wszystkich krajach z produkcją kapitalistyczną są te same. W miarę rozszerzania się wszechświatowego, w miarę rozwijania się produkcji dla potrzeb rynku światowego, położenie robotników każdego kraju staje się coraz bardziej zależnym od położenia robotników w innych krajach. Wyzwolenie więc klasy robotniczej jest dziełem, w którym robotnicy wszystkich krajów kulturalnych są jednakowo zainteresowani.
Stronnictwo socjalno–demokratyczne Niemiec walczy nie o nowe przywileje lecz o obalenia panowania klasowego i klas samych, oraz o równe prawa i równe obowiązki bez różnicy płci i pochodzenia. Wychodząc z tego punktu widzenia, zwalcza w dzisiejszym społeczeństwie nie tylko wyzysk i ucisk najemników, lecz wszelki rodzaj wyzysku i ucisku, zarówno, czy ten wyzysk i ucisk jest skierowany przeciw pewnej klasie, pewnemu stronnictwu, pewnej płci, czy przeciw pewnej rasie.
Budapeszt dnia 5 października 1908 r.
(Bernatzik. Die oesterreichischen Verfassungsgesetze. Wien – Leipzig 1912)
Kochany baronie v. Achrenthal! Przejęty niezmiennym przekonaniem, że wysokie, kulturalne i polityczne cele, dla których monarchia austro-węgierska podjęła się obsadzenia i administracji Bośni i Hercegowiny i ciężkimi ofiarami osiągnięte rezultaty dotychczasowej administracji tylko przez odpowiadające potrzebom urządzenia konstytucyjne mogą być zapewnione, dla których zaprowadzenia jednakże jest stworzenie jasnego i uporządkowanego stosunku prawnego obu tych krajów nieodzownym warunkiem, rozszerzam prawo Mej zwierzchności na Bośnię i Hercegowinę, a zarazem wprowadzam prawo dziedzictwa Mego Domu na te kraje. Celem zamanifestowania Mych pokojowych zamiarów, które Mną przy tym nieodzownym zarządzeniu kierowały, zarządzam opróżnienie sandżaku nowobazarskiego przez wojska Mojej armii, dotychczas się tam znajdujące.
Franciszek Józef
Nota posła serbskiego Simicza do rządy austro-węgierskiego.
Wiedeń dnia 31 marca 1909 roku.
(P. Albin. Les grands traites politiques. Paris 1912 r)
Serbia uznaje, że przez stan rzeczy wytworzony w Bośni (aneksja Bośni i Hercegowiny przez Austro-Węgry), prawa jej nie zostały naruszone, że zatem zastosuje się ona (Serbia) do decyzji, jaka podejmą mocarstwa w sprawie art. 25 traktatu berlińskiego.
Serbia, dając posłuch radom wielkich mocarstw, zobowiązuje się porzucić stanowisko protestacji i opozycji, jakie zajęła była od miesiąca października r. ub. w sprawie aneksji (Bośni i Hercegowiny przez Austro-Węgry), zobowiązuje się ona poza tym zmienić obecny kierunek swojej polityki względem Austro-Węgier i utrzymywać odtąd z tym mocarstwem dobre stosunki sąsiedzkie.
Zgodnie z tym oświadczeniem, wierząc w zamiary pokojowe Austro-Węgier przeprowadzi Serbia zmiany w swej armii pod względem organizacji i rozłożenia wojska oraz stanu liczebnego, doprowadzając go do stanu, w jakim znajdowało się ono na wiosnę 1908 roku. Rozbroi ona (Serbia) i rozwiąże oddziały ochotnicze i bandy (powstańcze), oraz przeszkadzać będzie w tworzeniu się nowych oddziałów nieregularnych na swym terytorium.
Wiedeń dn. 23 lipca 1914 roku.
(Winer-Zeitung 24.VII. Wien 1914)
Ostatnich lat, a zwłaszcza bolesne wypadki z dnia 28 czerwca roku bieżącego dowiodły istnienia ruchu rewolucyjnego w Serbii, którego celem oderwanie pewnej części terytorium monarchii austro-węgierskiej. Ruch ten, który prowadzony jest w oczach królewskiego rządu serbskiego, nawet poza obrębem królestwa serbskiego, dalej agitacja w kołach terrorystycznych, szeregi zamachów i mordów, sprzeczne są z formalnie przyjętym zobowiązaniem z dnia 31 marca 1909 roku. Królewski rząd serbski nic nie uczynił, aby ten ruch stłumić, tolerował zbrodniczą agitację, rozwijaną przez rozliczne stowarzyszenia i zjednoczenia, która objawiła się w niepohamowanym tonie prasy, w apoteozowaniu sprawców zamachu, przy udziale oficerów i urzędników w tych przewrotnych machinacjach. Tolerował niezdrową propagandę w nauce publicznej, tolerował dalej wszelkie manifestacje, które ludność serbską mogły tylko skłonić do nienawiści ku monarchii austro-węgierskiej i do pogardzenia jej urządzeniami. Ta tolerancja, której dopuścił się królewski rząd serbski, objawiała się także w chwili, w której wypadki z dnia 28 czerwca b.r. okazały całemu światu straszne następstwa tej tolerancji. Z zeznań sprawców zamachu wynika, że mord został uknuty w Belgradzie i, że mordercy broń i bomby, w które byli wyposażeni, otrzymali od oficerów i urzędników serbskich, należących do „Narodnej Obrany” i, że również transport zbrodniarzy i ich broni do Bośni urządzony był i przeprowadzony przez kierujące serbskie organa graniczne. Przeprowadzone wyniki śledztwa nie pozwalają cesarskiemu i królewskiemu Rządowi na zajmowanie dłużej stanowiska wyczekującej pobłażliwości, jakie od lat zajmował wobec tych agitacji, których punktem centralnym był Belgrad. Te wyniki nakładają na cesarski i królewski Rząd obowiązek położenia kresu tym machinacjom, zagrażającym ciągle pokojowi monarchii. Aby ten cel osiągnąć cesarski i królewski Rząd musi domagać się od królewskiego rządu serbskiego oficjalnego zapewnienia, że propagandę, skierowaną przeciwko Austro-Węgrom potępia, to znaczy, że potępia całość dążeń, których ostatnim celem oderwanie terytoriów do monarchii austro-węgierskiej należących, i zobowiązuje się wszelkimi środkami stłumić tę propagandę zbrodniczą i terrorystyczną.