III. PIERWSZA WOJNA DOMOWA
13. Charakterystyka Marjusza*
(Sallustjusz*, Wojna z Jugurtą 63)
Urodził się Gajusz Marjusz* (w r. 156 przed Chr.) i lata chłopięce spędził w Arpinum. Skoro tylko wiek jego młodociany pozwolił mu służyć wojskowo, zaprawiał się w służbie wojennej, a nie greckiej wymowie lub też wytworności wielkoświatowej. Tak wśród zajęć uczciwych umysł niezepsuty dojrzał. Wiele też zalet posiadał, jak przedsiębiorczość, uczciwość wielką, znajomość sztuki wojskowej i niepospolitą odwagę w boju. Brakowało mu tylko starożytności rodu. W życiu codziennem* był umiarkowany, wyższy ponad zmysłowość i żądzę bogactw, jedynie tylko chciwym był sławy. Kiedy więc naprzód ubiegał się o trybunat wojskowy u ludu, z łatwością uzyskał głosy wszystkich tribus, stawszy się głośny czynami, chociaż wielu nie znało go osobiście. Następnie po tym urzędzie zdobył sobie jeden po drugim, a tak się zawsze sprawował w urzędowaniu, że miano go za godnego wyższego urzędu nad ten, który piastował. Mimo to (długi czas) ten mąż tak znakomity - choć pózniej pochłonięty został przez przesadną ambicję - nie śmiał ubiegać się o konsulat. Jeszcze i wtedy inne urzędy piastowali ludzie z ludu, lecz konsulat szlachta pomiędzy sobą z rąk do rąk sobie oddawała. Każdy nowy człowiek uważany był za niegodnego dostąpienia tego zaszczytu, chociażby nad wszelki wyraz wsławił się znakomitemi* czynami, a konsulat w razie osiągnięcia go uchodził prawie za zhańbiony.
14. Charakterystyka Sulli
(Sallustjusz* 95)
Lucjusz Korneljusz* Sulla był szlachcicem z rodu patrycjuszowskiego, z rodziny, która z powodu gnuśności przodków niemal już wygasła. Zarówno w greckiej jak łacińskiej literaturze gruntownie był wykształcony, niesłychanie ambitny, gonił za rozkoszami, ale jeszcze w wyższym stopniu za sławą. Lubił rozkoszny spokój, jednak uciecha nie odwiodła go nigdy od obowiązków, tylko w stosunkach małżeńskich mógł był z większą godnością postępować. Celował wymową, był łatwy i zręczny w zawieraniu przyjaźni, jako polityk odznaczał się bezdenną skrytością serca. Hojny był we wszystkiem*, zwłaszcza gdy o pieniądze chodziło. A przecież choć był najszczęśliwszym z ludzi przed zwycięstwem w wojnie domowej, szczęście nie górowało nad jego osobistą dzielnością i wielu nie mogło rozstrzygnąć, czy był on bardziej dzielny, czy też większe miał szczęście, bo mówią o tem, co pózniej zrobił, nie wiem, czy większy wstyd, czy tez wstręt budzi.
15. Walka miedzy Marjuszem* i Sullą
(Appjan*, I, 55-62 w skróceniu)
Kiedy Mitrydates, król Pontu i innych ludów, wpadł do Bitynji*, Frygji* i sąsiadującej z nimi Azji, Sulla, który był wówczas konsulem, otrzymał losem prowincję Azję i dowództwo w wojnie z Mitrydatesem. Marjusz* jednak, uważając, że wojna będzie łatwą a zyskowną, zapragnął dowództwa w tej wojnie i w tym celu wielu obietnicami pozyskał sobie trybuna ludowego Publjusza* Sulpicjusza*[1]. Ponadto spodziewał się, że nowych obywateli italskich, dotąd stanowiących mniejszość przy głosowaniu, rozdzieli po wszystkich tribus i w ten sposób będzie miał ich życzliwe poparcie we wszystkiem*. Jakoż Sulpicjusz* wniósł odpowiednie prawo. W razie jego uchwalenia stałoby się wszystko, coby* zechciał Marjusz czy Sulpicjusz*, ponieważ nowych obywateli było o wiele więcej aniżeli dawnych. Ale też dawni obywatele widząc to, energicznie się opierali. Obie strony kijami i kamieniami ze sobą wałczyły.
...Wreszcie Sulpicjusz* przeprowadził (wśród gwałtów) swe prawo, poczem*, natychmiast przeprowadził wybór Marjusza na dowódcę w wojnie z Mitrydatesem na miejsce Sulli.
Sulla, który w czasie gwałtów w mieście uciekł był do wojska stojącego w Kampanji*, dowiedziawszy się o tem, postanowił sprawę orężnie rozstrzygnąć. Zwołał na zgromadzenie żołnierzy pragnących gorąco iść na wojnę z Mitrydatesem, jako zyskowną, a przekonanych, że Marjusz* zamiast nich innych zabierze. Uskarżał się przed nimi na gwałty Sulpicjusza* i Marjusza*, ale wyraźnie nic więcej nie powiedział - tylko polecił im być gotowymi na wezwanie. Oni jednak rozumiejąc o czem* myśli i obawiając się o siebie, że nie zostaną wzięci na wyprawę, poczęli wołać, by ich śmiało na Rzym prowadził. Ucieszony zaraz ruszył z 6 legjonami* żołnierzy. Po drodze jednak wszyscy wyżsi oficerowie, z wyjątkiem jednego kwestora, uszli do Rzymu, nie mogąc znieść tego, że wojsko przeciw ojczyźnie prowadzi. Po drodze spotkał posłów, którzy go pytali, po co z bronią w ręku maszeruje na miasto ojczyste. Odpowiedział na to: "Aby je uwolnić od tyranów". Kiedy się zbliżał do Rzymu, przybył doń kolega w konsulacie Pompejusz*, wyrażając uznanie dla jego poczynań i gotowość do współdziałania we wszytkiem*...
Jak wróg wkroczył Sulla do miasta. Mieszkańcy usiłowali go zatrzymać przez miotanie z góry pocisków, dopóki nie zagroził, że domy podpali; wówczas zaniechali. Marjusz* i Sulpicjusz* z ludźmi, jakich zdążyli uzbroić, stawili opór na placu eskwilińskim i po raz pierwszy w Rzymie stoczono bitwę nieprzyjacielską, już nie na sposób starć ulicznych, ale otwarcie według zasad wojennych wśród odgłosu trąb i ze znakami wojskowemi*. Żołnierze Sulli zostali odparci, ale Sulla, chwyciwszy znak, rzucił się w niebezpieczeństwo i powstrzymał ich od ucieczki. Wezwać nadto nowozaciężnych z obozu, aby okrazyli nieprzyjaciół. Marjusz* z towarzyszami, bojąc się okrążenia, ponieważ nikt mu nie przychodził z pomocą, zwątpiwszy w powodzenie, uciekł natychmiast z miasta, a wraz z nim co znaczniejsi obywatele, którzy z nim współdziałali.
Następnego dnia, Sulla i Pompejusz, zwołali lud na zgromadzenie, ubolewali nad losem rzeczypospolitej, wydanej oddawna* na łup demagogów i usprawiedliwiali się, że sami to z konieczności zrobili. Wnieśli następnie prawo, że bez uprzedniej uchwały senatu nie wolno na przyszłość żadnych wniosków ludowi przedstawiać. Obowiązywało to i dawniej, ale od długiego czasu nie było przestrzegane. Głosowanie miało się odbywać nie według tribus, ale centuryj*, jak to król Serwjusz* zarządził. Sądzili bowiem, że w ten sposób nie będzie już pobudki do starć, jeśli żadne prawo nie będzie przedstawione ludowi bez zatwierdzenia senatu, a przy głosowaniu mieć będą przewagę ludzie zamożni i rozważni, zamiast biedaków i zuchwalców. Ograniczyli również władzę trybunów, która stala się najzupełniej samowładną. Prawa, przeprowadzone przez Sulpicjusza*, zostały wszystkie zniesione.
Sulpicjusza*, choć jeszcze był trybunem, a wraz z nim Marjusza* i innych, którzy z nimi z Rzymu uciekli, ponieważ bunt wzniecili i z konsulami wojowali ogłosili za nieprzyjaciół Rzymu. Ktoby* ich spotkał, miał ich bezkarnie zabić lub odprowadzić do konsulów, majątek ich uległ konfiskacie. Jakoż rozbiegli się siepacze za nimi. Ci ująwszy Sulpcjusza*, zabili go. Marjusz* zaś uciekł do Minturnae, stąd przeprawił się do Afryki.
16. Powrót Marjusza
(Appjan*, I, 64-75 w skróceniu)
Sulla nie długo potem wyjechał do Azji. Wówczas przyjaciele wygnańców, licząc na Cynnę, następcę Sulli w konsulacie (r. 87), poczęli podburzać nowych obywateli, by się domagali rozdzielenia na wszystkie tribus. Sprzeciwiali się temu z całej siły dawni obywatele, ale Cynna popierał nowych obywateli, wziąwszy podobno za to 300 talentów, drugi konsul Oktawjusz* sprzyjał dawnym obywatelom. Zwolennicy Cynny obsadzili forum z ukrytemi* sztyletami i domagali się głośno rozdzielenia między wszystkie tribus. Kiedy się o tem Oktawjusz* dowiedział, wpadł ze swymi zwolennikami na nowych obywateli. Wielu zabili, innych uciekających ku bramom ścigali.
Cynna, widząc wbrew oczekiwaniu zwycięstwo zuchwałej mniejszości, uciekł do miast okolicznych, które niedawno zyskały obywatelstwo rzymskie i podburzał je do buntu, równocześnie zbierał pieniądze na wojnę. Wobec tego senat uchwalił, że Cynna już nie jest konsulem ani obywatelem i na miejsce jego wybrali L. Merulę. Cynna zwrócił się do Kampanji*, gdzie stało wojsko rzymskie (pozyskał je sobie i znów), objeżdżał miasta sprzymierzone, podburzając je, że przez nie właśnie taki los go spotkał. Składano mu też pieniądze i dostarczano żołnierza...
Przybywszy pod Rzym rozłożył się Cynna obozem. Tymczasem G. Marjusz*, dowiedziawszy się o tych wypadkach, przybył do Etrurji* z innymi wygnańcami i ściągnąwszy z Etrurji* 6.000 żołnierzy, przyłączył się do Cynny...
Wystraszony senat, obawiając się powstania ze strony ludu, jeśli zabraknie żywności, wysłał posłów do Cynny o układ. Ale on zapytał ich, czy przybywają do niego jako do konsula, czy do prywatnego człowieka. Senat bezradny złożył Merulę z urzędu i wysłał znów do Cynny posłów jako do konsula, wzywając Cynnę i Marjusza*, by weszli do miasta. Na to Marjusz* uśmiechając się ironicznie odrzekł, ze wygnańcy do miasta wejść nie mogą. Natychmiast więc trybunowie przeprowadzili uchwałę, znoszącą karę wygnania nałożoną na niego i innych, którzy za konsulatu Sulli zostali wypędzeni.
Weszli do miasta wśród trwogi ogólnej. Jakoż całe mienie tych, którzy zdawali się należeć do partji* przeciwnej uległo bez przeszkody zrabowaniu. Oktawjuszowi* Cynna i Marjusz* przysłali zaprzysiężone zapewnienie bezpieczeństwa. Mimo to ucięto mu głowę i zawieszono ją na mównicy na forum. Potem umieszczano tam głowy również innych pomordowanych. Rozesłano zaraz siepaczów przeciw przeciwnikom z senatu i między rycerzami. Nie oglądali się już wcale ani na bogów, ani pomstę czy nienawiść ludzką, lecz zwrócili się do czynów okrutnych, a nawet i widowisk strasznych, mordując ludzi niemiłosiernie i obcinając im głowy już po śmierci, by je wystawić na widok publiczny czy to dla postrachu i szerzenia grozy, czy dla urządzenia nieludzkiego widowiska...
Nie pozwolili nawet urządzić pogrzebu nikomu z zabitych, lecz psy i ptaki rozszarpały ciała tak wybitnych mężów. Mordowali bezkarnie nawet zwolenników własnej partji*, innych wypędzali na wygnanie, konfiskowali majątki, odbierali urzędy. Prawa Sulli zostały obalone, wszyscy jego przyjaciele straceni, dom jego uległ zburzeniu a majątek konfiskacie. On sam ogłoszony został za wroga. Poszukiwano również jego żony i dzieci, które jednak uszły szczęśliwie...
W roku następnym (86) zostali wybrani konsulami Cynna po raz drugi i Marjusz* po raz siódmy. Ten jednak umarł w pierwszym miesiącu swej władzy, w czasie energicznych i zawziętych przygotowań przeciw Sulli.
17. Powrót Sulli
W r. 83 wrócił Sulla ze Wschodu po ukończeniu wojny z Mitrydatesm i po dwuletnich krwawych walkach złamał swoich przeciwników z partji* demokratycznej, jakoteż* sprzymierzonych z nimi Samnitów. Nastąpiły znów straszne represje wobec zwyciężonych.
(Plutarch, Zycie Sulli 31)
Kiedy Sulla zwrócił się do rzezi i przepełnił miasto mordami, nie znającemi* liczby ni kresu, ośmielono się go zapytać w senacie, jaki kres będzie tych nieszczęść. Kiedy zaś Sulla odpowiedział, że jeszcze nie wie kogo uwolni powiedziano: "A więc powiedz kogo zamierzasz ukarać". Jakoż Sulla przyrzekł to uczynić. Istotnie zaraz ogłosił 80 nazwisk, a po upływie jednego dnia dalszych 220, a potem znów trzeciego dnia nie mniejszą liczbę. Przemawiając potem publicznie oświadczył, że umieścił na liście skazanych tylko tych, których właśnie pamiętał, tych zaś, którzy teraz uszli mu z pamięci, jeszcze na niej umieści. Ogłaszając listę zagroził karą śmierci każdemu ktoby* przyjął i chronił skazanego, nie wyjmując ani brata, ani syna, ani rodziców. Dla zabójcy natomiast wyznaczył nagrodę w wysokości 2 talentów za dokonanie mordu, choćby to niewolnik zabił pana lub syn ojca. Co zaś najniesprawiedliwsze wydało się ze wszystkiego, pozbawił praw obywatelskich synów i wnuków skazanych i majątki wszystkich skonfiskował.
(Appjan* I, 96)
Także wielu Italików zostało straconych, wygnanych i pozbawionych majątku, a mianowicie wszyscy, którzy dali, posłuch wodzom (partji demokratycznej). W całej Italji* odbywały się surowe sądy i różne wytaczano oskarżenia: o udział w wojnie w charakterze wodza lub żołnierza, o dostarczenie pieniędzy, o jakiekolwiek wreszcie usługi, nawet o udział w naradzie skierowanej przeciw Sulli.
18. Dyktatura Sulli (lata 82-79)
(Appjan* l, 99-100)
(Na żądanie Sulli) Rzymianie wbrew swej woli wybrali Sullę panem nieograniczonym na czas jaki zechce. Nieograniczona jest bowiem władza dyktatorów, z tem* tylko zastrzeżeniem, że dawniej krótki czas trwała. Wówczas jednak i bez tego zastrzeżenia ustanowiona nabrała charakteru zupełnego samowładztwa. Tyle tylko dodali dla przyzwoitości, że wybierają go dyktatorem dla ustanowienia praw, jakie sam uzna za stosowne i dla uporządkowania rzeczy pospolitej.
Jakoż Sulla jedne prawa znosił, inne ustanawiał. Zabronił piastować preturę przed kwesturą, a konsulat przed preturą. Nie pozwolił piastować ponownie tego samego urzędu przed upływem 10 lat. Trybunat ludowy niemal zniósł, zupełnie go osłabiwszy i zastrzegłszy prawem, że trybun nie może już żadnego urzędu piastować. Dlatego też żaden człowiek ambitny lub ze znakomitego rodu nie ubiegał się już więcej o ten urząd. Do senatu bardzo nielicznego wówczas z powodu walk wewnętrznych i wojen przybrał 300 ludzi z pośród najznakomitszych rycerzy. Uwolnił przeszło 10.000 niewolników wymordowanych obywateli co najmłodszych i najsilniejszych, zrobił ich obywatelami rzymskimi i włączył do ludu. Od nazwiska swego nazwał ich Korneljuszami*. Chciał w ten sposób mieć między ludem 10.000 ludzi, gotowych do spełnienia swoich rozkazów. W tym samym celu 23 legjonom*, które w obronie jego walczyły, przydzielił w Italji* wiele ziemi, która albo była jeszcze niepodzielona, albo którą za karę zabrał miastom italskim.
Wróć